piątek, 15 sierpnia 2014

Odcinek 4: Tajemnicze przesłuchanie

Zaskakujące. Bardzo zaskakujące. Aż nadal jestem w jakimś dziwnym szoku. A tak. Nie napisałam o co chodzi, a jestem tak podekscytowana, że Ty biedaku, mój pamiętniku, nic nie jesteś w stanie zrozumieć. No tak. Tylko czy będę w stanie napisać to wszystko ot tak wprost? Chyba lepiej zacząć od samego początku. Ogółem sytuacja z Amelią nadal była mocno napięta. Unikałam jej, aby nie doszło do kolejnej wojny. Po szmacianej mam już dosyć i wolę się nie wychylać. W końcu nadal Pani Berckers patrzy na mnie wilkiem. Kolejna scysja z jej ukochanym aniołkiem gwarantowałaby mi przeprowadzkę do poprawczaka. Oj ta baba jest na mnie cięta. I to bardzo. Od samego początku. No nic. Trzeba jakoś zacisnąć zęby i trzymać się mocno, aby nie dać powodu do niczego. Unikałam jej jak jakiegoś ognia, ale wiadomo nie jest to za bardzo możliwe tutaj. Wpaść w końcu na siebie musimy. To nieuniknione wręcz. Grrr… No ale na razie my jeszcze nie o tym.
Wracałam właśnie ze szkoły i jak zwykle musiałam przejść obok gabinetu Pani Berckers. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak w sumie było. Przypadkiem podsłuchałam jakąś dziwną rozmowę. Chyba ta kobieta rozmawiała przez telefon. Raczej nie sądzę, aby to była próba rozmowy z duchami albo z samą sobą. Chociaż… Ta kobieta jest jakaś nawiedzona, więc nie zdziwiłabym się, gdyby to była jedna z takich dziwacznych rozmów z niewiadomo kompletnie kim.
No to wracając do naszej opowieści. Przechodziłam akurat obok gabinetu Pani dyrektor i udało mi się coś podsłuchać. Cały czas słyszałam tylko ową kobietę. Zwrotnych odpowiedzi zero, nic. Zapewne to był telefon. Tak. Musiało tak być. W pierwszej chwili wszystko przemknęło mi koło ucha, bo nie interesowała mnie jej prywatna sprawa. To byłoby w sumie bardzo dziwne i nienormalne, gdybym interesowała się jej słowami skierowanymi do kogoś innego niż ja. Tym bardziej, że chciała chyba się nieco przypodobać i zamydlić komuś oczy. Tak. Musiało tak być. Nie uwierzę w nic innego. Znam tą babę za długo, żeby pamiętać teraz ten ton głosu, gdy chce coś uzyskać.
Przystanęłam momentalnie słysząc słowo przesłuchanie. Czyżby to babsko coś zrobiło? O matko. Jaka to byłaby radość wiedząc, że ją zamkną. I to jeszcze z Amelią! Normalnie poszłabym chyba do jakiegoś kościoła po raz pierwszy. Oj tak! Zdecydowanie! Jednak słysząc ciąg dalszy wypowiedzi Pani Berckers, zdałam sobie sprawę z tego, że to tylko jedynie jakieś marzenia nie do spełnienia.
- Tak, tak… Oczywiście… – mówiła. – Proszę przyjść jutro o godzinie 15.00… Do widzenia.
A więc się coś będzie działo. Aż nie mogę się doczekać tego dnia, aby sprawdzić o co chodzi. Och tak. I to jak bardzo. Tym bardziej, że nie wiem o co chodzi. No dobra. Tutaj ujawnia się moja wada, czyli wsadzanie nosa w kilka niepotrzebnych spraw. Jednak jak to mówią: Ciekawość jest ludzka. Co? Nie mówią tak? Ja tak mówię, więc mówią. I kropka wielka.
Po chwili Pani dyrektor ponownie gdzieś zadzwoniła. Z rozmowy zrozumiałam, że wzywa do siebie swoją córkę, czyli Amelię. Niebawem przyszła tutaj. Ja zdążyłam się ulotnić akurat na piętro wyżej. Gdy było już czysto, przyleciałam tutaj na dół znowu, aby dowiedzieć się więcej. Po raz kolejny przyłożyłam swoje ucho do drzwi i nadsłuchiwałam całej rozmowy. Teraz mogę się pomylić co nieco do wypowiadanych przez nie słów, bo nie jestem w stanie wszystkiego zapamiętać. W końcu najważniejszy jest tutaj sens, prawda?
- Amelio, zaprezentuj się z jak najlepszej strony. To wielka szansa dla Ciebie. – mówiła dorosła kobieta do swojej pociechy.
- Tak, mamusiu. Przecież wiem. Nikt nie może mnie pokonać. Mam najlepszy głos. – rzekła pewna swego Amelia.
- Na pewno wygrasz ten kontrakt. Nie może być inaczej. – uśmiechnęła się i dodała – No dobrze. Idź teraz spać, bo jutro będzie ważny dzień dla Ciebie. Musisz być wyspana, aby pokazać na co Ciebie naprawdę stać. Zależy nam na tym.
Coś takiego padało z ich ust. Ciekawe, nie? Aż sama chcę się przekonać o czym tutaj jest mowa. Przydałoby się. Muszę się jakoś tej małpie odwdzięczyć za wszystko i jakoś się odpłacić. Oj tak. Muszę wręcz zniszczyć jej plany. Zresztą Ci, co zawsze są pewni wygranej, w końcu przegrywają i mają wielki zawód potem. Tutaj też by się tak przydało. Oj tak. Bardzo przydało.
Trzeba spamiętać tą godzinę, aby jutro wparować tam i trochę coś zamotać. Chociaż… Czy ja byłabym w stanie zrobić coś takiego? No właśnie nie wiem tego sama. Ech… Z ta szmatą się udało, ale tutaj to nie wiem czy byłabym w stanie coś napsuć. Zobaczymy, co przyniesie jutro.

Dzisiaj tak krócej, bo nie mam pomysłu na rozwinięcie jeszcze bardziej tak krótkich wydarzeń. W sumie po co robić rozlewającą się notkę, gdy nie ma takowej potrzeby? No właśnie. Tak więc na dobranoc mój drogi piszę Ci, że jeszcze wrócę i napiszę coś więcej o tym, co się stanie dnia jutrzejszego. Pod warunkiem, że to wszystko w ogóle przeżyję.

Następny odcinek pojawi się, gdy pod tą notką będą min. 3 komentarze. Tak. To jest mały szantaż, bo wchodzicie i milczycie. Pokażcie mi, że się Wam tutaj podoba. A odcinków mam już kilka przygotowanych, więc... No teraz czas na Was. 

4 komentarze:

  1. Ej noo...krótkie :)
    Chcę kolejny odcinek :D
    Jestem ciekawa, co zrobi Anastasia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety krótkie, ale obiecuję, że kolejne będą dłuższe. Szczególnie ten 5 mi się udał. xD

      Usuń
  2. Dziękuje za wizytę i komentarz :) Prosiłaś o informowanie o kolejnych częściach (nie)znajomej - jest juz kolejna, polecam :) Aktualnie nie zaczynam lektury nowych blogów, bo zwyczajnie mam problem z wyrobieniem się z czytaniem już zaprzyjaźnionych blogów, ale dodam cię do listy na moim blogu żebym nie zapomniała, że jak już jakiś z czytannych przeze mnie blogów dojdzie do finishu w swoijej opowieści, to żebym wiedziała, że mam zacząć czytać twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń