wtorek, 2 września 2014

Przeprosiny

Przepraszam, że jeszcze nie ma odcinka, ale nie spadła na mnie jakoś wena, aby go napisać. A ma być dość normalny, więc nie kapuję why? A może dlatego, że dużo na głowie. Jednak w zamian mam coś dla Was. Tak na osłodzenie oczekiwań. Postanowiłam zrobić z siebie idiotkę i coś dla Was przygotowałam. Coś a propos odcinka z konkursem. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i nie zlinczujecie mnie za te błędy, które wystąpiły przez moją głupotę i zamyślenie. Miłego słuchania i postaram się na jutro już przygotować ten odcinek. Chyba żadnego wyjazdu nie mam w planach, ani nic w tym stylu, więc będę w stanie się skupić na tym, co piszę.



niedziela, 31 sierpnia 2014

1000 wyświetleń

1000 wyświetleń


1000 wyświetleń już za nami. Jest mi bardzo miło z tego powodu, bo w końcu niedawno dopiero było te magiczne 666. Postaram się nadal spełniać Wasze wymagania odnośnie tego opowiadania i mam nadzieję, że nadal będziecie tutaj chętnie zaglądać. Jednak jakaś nagroda dla Was musi być. Otóż jeżeli macie do mnie jakieś pytania, śmiało możecie mi je pod tym postem zadać, a ja przy poście na 2000 wyświetleń chętnie Wam udzielę na nie odpowiedzi. Do tego jeżeli macie jakieś swoje propozycje odnośnie odcinków, też możecie je tutaj podać, a być może nawet zechcę je wykorzystać w przyszłych postach. Może być zabawnie. No i informuję, że kolejny odcinek pojawi się albo dzisiaj, albo jutro. Tak. Nie został jeszcze napisany, ale i tak zapowiada się w mojej głowie dość ciekawie.

Liebster Blog Awards vel 2

Czas na kolejne odpowiedzi do nominacji do Liebster Blog Awards. To już moja druga, a widzę, że jeszcze trzecia chowa się gdzieś w komentarzach. Jest mi bardzo miło, że tyle tego otrzymuję. Uwielbiam odpowiadać na takie pytania. No może bardziej wielbię pisanie odcinków. xD Tym razem druga nominacja przyszła do mnie od Gabsone Nene z bloga: http://nowa-w-hogwarcie.blogspot.com/


O co w tym chodzi?

Nominacja do Liebster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.


Pytania od Gabsone Nene i moje odpowiedzi:

1. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Pisać, śpiewać, tańczyć, rysować, bawić się z moją Miyashi, siedzieć na forum i męczyć ludzi moimi wymysłami. Ogółem jest tego strasznie dużo, ale czasu aż tak nazbyt wiele to niestety nie ma. Na pewno nie lubię siedzieć w miejscu.

2. Lubisz rudych ludzi XD?
Nie lubię, bo ja ich wręcz kocham *.*

3. Najśmieszniejszy cytat z książki?
Za wiele mi się podoba, aby wybrać tylko jeden. Najlepsze jednak są w HP

4. Dlaczego Sean Bean ginie praktycznie w każdym filmie/serialu?
Nie mam zielonego pojęcia, ale nadal w GoT ubolewam nad tym.

5. Jak twoje dzieci będą miały na imię?
Tego pytania wręcz oczekiwałam. Czas na moją listę: Córka o rudych włosach: Anna Anastasia. Córka o blond włosach: Lily Lilith. Synowie: Sebastian Alan i Maximilian Kajetan. Uwielbiam zagraniczne imiona i specjalnie chyba wyjadę gdzieś za granicę, aby bez problemu takie imiona nadać moim dzieciom. 

6. Ulubiona książkowa para? Może być też z Fanfiction.
Ulubiona para hmm… to wybieram z fanfictiona coś, czyli Snape i Hermiona.

7. Niespełnione marzenie?
Bycie weterynarzem. Jestem zbyt wrażliwa, aby kiedykolwiek móc pracować w takim zawodzie. Popadłabym chyba w jakąś chorobę psychiczną, gdyby jakieś zwierzątko zmarło pomimo mej pomocy (wiem, co to znaczy, bo przeżyłam coś takiego 3 razy i mój stan był prawie na wykończeniu).

8. Ulubiony superbohater?
Moim superbohaterem jest Snape z HP. Wykazał się ogromną odwagą i takimi cechami charakteru, jakie są dla mnie ważne.

9. Najgorsza ekranizacja książki świata to...?
Ciężko określić. W sumie to zarówno i książki jak i filmy mają w sobie coś niezwykłego i ciężko tutaj wybrać, co było najgorsze. Dlatego po prostu napiszę, że takowej nie ma w moim przypadku.

10. Czy chciałabyś, żeby te wakacje trwały jeszcze dłużej?
Jest to mi totalnie obojętne. Szkołę mam tylko na weekendy co dwa tygodnie. O dziwo nawet mam ochotę, żeby już się to zaczęło. Dziwna istota ze mnie.

11. Ulubiony słodycz?
Czekolada z dużymi kawałkami orzechów laskowych albo batonik marcepanowy albo chałwa waniliowa albo… kurcze. Chyba za wiele lubię xD


Nominuję:


Moje pytania:
1. Zrobiłbyś/zrobiłabyś naprawdę głupiego? Co to by było?
2. Zgodziłbyś/zgodziłabyś się pofarbować swoje włosy na różowo?
3. Jaką największą wpadkę udało Ci się zaliczyć?
4. Masz świra na punkcie butów? Jaki rodzaj butów jest Twym ulubionym?
5. Jaki jest Twój ulubiony serial?
6. Byłaś/byłeś na koncercie jakimś? Jakim, gdzie, jak dawno temu oraz jak Ci się podobało?
7. Masz jakieś obsesje? Jakie?
8. Posiadasz jakieś zwierzęta? Jakie?
9. Co robisz, gdy się nudzisz?
10. Chorujesz na coś?

11. Jakie jest Twoje największe marzenie? 


Jak dacie odpowiedzi, bardzo proszę o informację. Chętnie poczytam xD

Odcinek 10: Ten pamiętny dzień

No i nieco spóźniony odcinek, ale chyba najważniejsze, że jest prawda? I to mam nadzieję, że on Was zadowoli. Liczę na to, bo w końcu trochę zajął mi czasu, a w dodatku postarałam się, aby i długością był w stanie Wam się przypodobać. Jak widzicie u mnie i krótkie i dłuższe się trafiają. W zależności od wydarzeń. A teraz nie przedłużając zapraszam do czytania. No i komentowania. 

No i już po. Konkurs dobiegł końca, a wyniki są już wszystkim wszem i wobec znane. Czy jest się czym cieszyć? Chyba tak. Jednak… Ja i tak czuję niedosyt. Dlaczego? A to chyba opiszę najpierw powolutku. W końcu po co zaczynać coś od końca? No właśnie. Trzeba z wszystkim iść stopniowo, więc zaczynam opowiastkę z dnia dzisiejszego.
Konkurs obyć się miał w parku, tak jak pisałam o tym wcześniej i właśnie tam się wybraliśmy. Byłam właśnie tak ubrana jak ustaliłam wcześniej z Lee. Zanim jednak weszłyśmy do mojego ukochanego parku spotkałyśmy Mię oraz Nadię. Czekały na nas. Chciały mnie wspierać w tym dniu. Miło z ich strony, bo stres miałam naprawdę ogromny, chociaż wiem, że niepotrzebnie. No ale przecież jeszcze nigdy nie brałam w czymś takim udział, więc musiałam jakoś reagować w taki oto sposób. Nie byłam z tym obyta.
Dziewczyny od razu próbowały zmieniać jakoś temat, abym nie myślała o tym, co niebawem mnie czeka. Nie za wiele to dawało. Pamiętam, że cały czas myślałam tylko o jednym – Jak nie zrobić z siebie idiotki przed tyloma ludźmi? Tak. Tylko to było mi w głowie. Zdawało mi się nawet, że zapomniałam całkowicie tekstu piosenki i dostawałam typowej nerwówki. Nie było najlepiej. Bałam się, że niebawem okaże się, że Amelia jest ode mnie lepsza, a ja nawet nie jestem w stanie nadać się, aby wylizać jej buty. Tak. Upokarzałam siebie w każdej mej myśli. Tak to jest jak ma się szansę, ale wie się, że nie da się jej w pełni wykorzystać. A mi po prostu zaczęło w końcu zależeć pomimo tego, że zostałam wręcz do tego zmuszona. No ale przecież śpiew od zawsze był moim marzeniem, którego nie potrafiłam jak dotąd spełnić. No tylko dla samej siebie. Byłam w tym za słaba.
Weszłyśmy w czwórkę do owego parku i od razu zaczęłyśmy powolnie przemierzać alejki, aby dotrzeć do tego głównego miejsca, gdzie wszystko miało się zacząć. Coraz większe przerażenie mnie ogarniało. Wszak za godzinę miała nadejść moja klęska, bo na chwałę nie miałam co liczyć. Wiem to i wiedziałam to od samego początku.
Stając nagle przed tym tłumem ludzi, który przyszedł na podziwianie wokali, dostrzegłam napuszoną landrynkę, czyli Amelię Berckers. Stała i patrzyła na mnie z wrednym uśmieszkiem, aby za chwilę do mnie podejść i oczywiście spróbować dokopać.
- Jak zwykle nosisz na sobie szmaty. Ubrałabyś się czasem odpowiednio do sytuacji, a nie… No tak. Wolisz zrobić z siebie idiotkę. – zaśmiała się na koniec odrzucając do tyłu swój blond pukiel włosów.
Wyglądała pięknie. Pasowała do tego miejsca i tego całego konkursu w przeciwieństwie do mnie. Ja tutaj odstawałam od normy, ale wcale nie w pozytywnym znaczeniu. Odpowiedziałam jej milczeniem tak jakbym właśnie się do wszystkiego przyznała, do tego, że jestem od niej gorsza. Przyjęłam jakoś dziwnym trafem postawę Lee. W końcu Lee się tak właśnie zachowywała. Co też stres potrafi zrobić z człowiekiem… Nie poznawałam siebie wcale w tej chwili.Nikt mnie nie poznawał. Nawet dziewczyny spojrzały na mnie dziwnym wzrokiem. Zupełnie jakby w tej chwili widziały nie mnie, ale jakiegoś ufoludka bez własnego zdania. Nawet Lee była w szoku. W jeszcze większym Amelia. Tych wyrazów twarzy się nie da zapomnieć. Po prostu się nie da.
- Aż niemożliwe. Milczysz. Czyli jednak już taka twarda to nie jesteś. Zniszczę Ciebie dzisiaj. Nie sądziłam, że to będzie takie proste. – była wręcz uradowana tym, że nie odszczekałam się jej jak kiedyś.
Zacisnęłam tylko delikatnie swoją dłoń w pięść. Miałam coś powiedzieć, ale jakby znowu mój zmysł mówienia zanikł bezpowrotnie.
- Och zamknij się, bo aż żal Ciebie słuchać. – wyprzedziła mnie Mia, moja obrończyni praw uciśnionych.
Niepotrzebnie się odzywała w tym momencie, gdyż mogła tym tylko wszystko zaognić, a w dodatku pokazała, że jestem słaba. Tak. Poczułam się wtedy tak jakbym straciła nagle swoją moc. Ona stawała w mej obronie, a z Amelią zawsze radziłam sobie sama. W owej chwili poczułam wzbierający we mnie wstyd. Nigdy więcej żadnych konkursów.
- Stoisz za tym wyrzutkiem społecznym? Jaka zabawna z Ciebie istota. Anastasia potrzebuje swojego rycerzyka w Twoim wydaniu. Załatw sobie jeszcze konika i będzie jak z bajki. – coraz bardziej zaczęła robić sobie z nas polewkę.
Mia znowu chciała się rzucić na Berckersównę, ale w ostatniej chwili złapałam ją za nadgarstek. Gdyby nie to, z pewnością znowu by jej coś zrobiła. Od tej pory kiedy Amelia wspomniała o kocie i dostała za to w twarz, Mia nie była dla niej już taka olewcza. Wystarczył jeden drobny impuls, a była w stanie rzucić się na nią i po prostu ją zabić. I to nawet przy tylu świadkach. Kilka osób nawet na nas teraz zwróciło swoją uwagę. Tak mi się wydaje przynajmniej, a może tylko sobie to w tej chwili dopowiedziałam? Tak szybko się to wszystko działo. Nie tylko ja trzymałam blondynkę naszą, ale także Nadia wiele pomogła. Miała parę w rękach. Za to Lee stała nie wiedząc jak się zachować, aby po chwili wpaść na bardzo „inteligentny” sposób na uspokojenie nas wszystkich. Myślała chyba, że swoją gadaniną coś zmieni. Nie w tym przypadku. Przecież wiadomo, że takie rzeczy nie działają najlepiej.
Wtedy chyba ktoś zawołał Amelię. Nie pamiętam dokładnie kto i co powiedział, więc zmyślać w tym momencie nie będę. To była właśnie chwila Berckersówny. Konkurs się rozpoczął, a ona była jedną z pierwszych osób występujących. Starałam się jej nie słuchać, ale jej aksamitny głos jakoś i tak dochodził do moich uszu. Była dobra. Za dobra. No ale… jednak dostrzegałam w tym jakąś sztuczność i wielką pychę. To już mi nie pasowało. No ale cóż… To mogło być w sumie tylko moje zdanie. Inni mogli być zadowoleni.
Chwilę przed moim występem zostałam sama. Dziewczyny nie mogły wejść za kulisy. Musiałam iść tam sama. Przed wejściem dostrzegłam znowu Pana w blond włosach, czyli Shona. Uśmiechał się do mnie. Był taki zadowolony z tego, że mnie widzi. Jednak chyba i w też jakby zły i zawiedziony w jednym. Nie wiedziałam o co chodzi, a moje spekulacje jakoś chwilowo nie chciały wcale dać o sobie znać.
- Hej ślicznoto. Chciałem życzyć Ci powodzenia i spytać dlaczego nie odezwałaś się do mnie. – wypadło od razu z jego ust, gdy znalazłam się bliżej niego.
- Em… Powiem Ci potem. I dzięki. – załatwiłam sprawę szybko nie wyjaśniając nic.
Byłam zestresowana. I to strasznie zestresowana. Wejść na scenę chciałam jak najszybciej i mieć to już za sobą. Wiedziałam, że to będzie dla mnie ciężkim przeżyciem i wolałam już o tym zapomnieć, a nie dopiero mieć to wszystko przed sobą.
Weszłam do środka zostawiając go samego sobie w tej chwili. Nie myślałam wtedy, czy dobrze robię. Teraz w sumie sama nie wiem nic.
Była moja kolej. Ledwo weszłam tam. Pewnie nawet to przerażenie było po mnie widać. Stanęłam tam przed wszystkimi nie wiedząc, co teraz zrobić. Ludzie mi się przyglądali. Szczególnie Ci z jury oceniającego. Patrzyłam na nich, a oni na mnie i to jakoś tak dziwnie. Nie czułam nic pozytywnego. Zaczęli jakąś gadkę do mnie na rozluźnienie. Tak, żeby stres nieco mi minął. Nie pomogło wcale. Nadal się bałam. Jednak musiałam już zaczynać. Nadszedł czas mojego śpiewu. Przymknęłam swoje oczy, aby lepiej się skupić. Z początku mój śpiew był delikatny, prawie niesłyszalny. Nie. To nie wynikało z tego, że tak miało być, tylko z tego, że tak się bałam strasznie. Moje przerażenie ujawniło się teraz w formie mego wokalu. Dopiero po pewnym czasie się nieco rozluźniłam. Kiedy? Gdy zaczęłam coraz bardziej wczuwać się w słowa piosenki, którą sama sobie wybrałam.

Pytają wszyscy - skąd jesteś i co robisz
To im wystarczy, że imię jakieś masz
Nie próbuj opowiadać i mówić im o sobie,
Bo zamiast Ciebie oni widzą twarz

Myślałam wtedy, że nie ma na co czekać
Czas szybko mija, a życie jedno jest
To nie był łatwy gest, mówili, że uciekam
Z biletem w dłoni, w jedną stronę rejs

Refren:

Co dzień ta sama zabawa się zaczyna
I przypomina dziecinne Twoje sny
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
I tam są wszyscy, a na przeciw Ty
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
I tam są wszyscy, a na przeciw... Ty

Zostałam sama, więc piszę długie listy
Pieniędzy nie mam, zbyt mało jeszcze wiem
Poznaję dużo słów, rozumiem prawie wszystko
A świat wygląda, jakby był za szkłem

Gdy obojetni mijają mnie przechodnie
Próbuję wierzyć, że przetrze się ta mgła,
Że będę mogła znów naprawdę czegoś dotknąć
I cud się stanie - zniknie tafla szkła

Refren:

Co dzień ta sama zabawa się zaczyna
I przypomina dziecinne Twoje sny
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
I tam są wszyscy, a na przeciw Ty
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
I tam są wszyscy, a na przeciw... Ty

Jak zwykle na sam koniec dali pochwałkę, że było dobrze itp. itd. Nie pamiętałam tego w sumie, ale dziewczyny mi to uświadomiły, gdy wreszcie ledwo oddychając zeszłam do nich. Shona nie widziałam w tej chwili wcale. Mieliśmy pogadać. Chociaż w sumie… No lepiej, że jednak nie pogadaliśmy wtedy. Jeszcze bym przy nim zemdlała, gdyby ta rozmowa była prowadzona na stojaka. Tak. Musiałam usiąść. Szybko usiąść. Jakaś ławeczka okazała się w tamtym momencie bardzo przydatna. Teraz pozostało mi czekanie na wykonanie utworów wszystkich pozostałych uczestników, bo troszkę nas było. Czekanie to okazało się dla mnie niemiłosierne i wszystko mi się dłużyło. Nie potrafiłam się wyluzować. Zazdrościłam Nadii i Mii, że one tak potrafiły. Wszystko jakoś tak przychodziło tej dwójce łatwiej i spokojniej. Ja musiałam się wszystkim przejmować trzykrotnie mocniej. Ach te cholerne geny. Nie mogłam dostać czegoś innego?
Nadeszły w końcu wyniki. I zgadnij kto wygrał? Nie. Nie ja. Amelia. Amelia zyskała wszystko. Ja też coś dostałam, ale to jedynie wyróżnienie. Chociaż chyba dobre i to? Jednak i tak wiem, że Berckersówna mi nie odpuści teraz. Wszak miała się czym teraz szczycić. Udowodniła mi swoją lepszość w tym przypadku, chociaż Nadia stwierdziła, że nie można tutaj mierzyć tych dwóch miejsc ani głosów, bo to tak jakby porównać chleb i sok pomarańczowy. To miło, że spróbowała mnie tym pocieszyć. Trochę nawet jej się udało. Byłam jej wdzięczna za te słowa otuchy. Potrzebowałam ich.
Wtedy znowu znalazł mnie Shon. Podszedł do mnie i bez żadnego słowa przytulił mnie od tyłu. Prawie dostał za to w twarz, bo mnie wystraszył czubek jeden. W ogóle co to za spoufalanie się ze mną? Nie lubię czegoś takiego. Już za to powinien oberwać dość mocno. Tak. Anna Anastasia wszystkich by lała. Taka już po prostu jestem.
- Nie przejmuj się. Dla mnie byłaś najlepsza. – wyszeptał do mnie.
Wyrwałam się od razu z jego objęć i stanęłam z boku. Znowu nasze oczy się napotkały, a on był jakoś tak zaskoczony moim zachowaniem. Nie spodziewał się czegoś takiego.
- Nie przejmuję się. To nic takiego. – odpowiedziałam od razu masując swoją szyję i robiąc butem dziurę w ziemi.
Czasami tak też się zachowywałam. To był mój sposób na jakieś takie zażenowanie. Patrzyłam jakoś tak smutnie, gdyż naprawdę miałam nadzieję, że może jednak zyskam jakąś przewagę w tym nad nią. Marzenia takie złudne niestety się nie spełniają. Żadne. Wtedy on do mnie podszedł i ujął w swoją dłoń mój podbródek, przez co musiałam na niego spojrzeć. Moje źrenice się rozszerzyły, a oczy miałam chyba jak 5 zł.
- Przecież widzę, że Ci smutno. Jednak i tak udało Ci się daleko zajść. Powinnaś częściej brać udział w takich konkursach. – jego głos brzmiał jak miód dla moich uszu.
Tylko fakt, że przerażał mnie swoim zachowaniem, sprawiał, że chciałam jak najszybciej stąd zniknąć. Znowu stanęłam dalej od niego.
Wtedy pojawiła się ona, Amelia. Była cała w skowronkach. Obydwoje zwróciliśmy na nią swoją uwagę. Wariowała. Istne szaleństwo. Taka była szczęśliwa. Tylko pytanie czy dlatego, że zdobyła pierwsze miejsce, czy dlatego, że stała nade mną? Znowu chciała mi dopiec. Zaskakujące były kolejne wydarzenia jednak.
- I co? Mówiłam, że ze mną nie wygrasz, bo jestem lepsza. – była cała uhahana.
- Wcale, że nie jesteś. – odpowiedział Shon do niej, co było dla mnie strasznym zaskoczeniem. – Jesteś głupią blondynką i tyle.
Sama nie wiem czy bardziej zadziwiona byłam ja czy może jednak Panna Berckers.
Chłopak szybko pociągnął mnie w stronę wyjścia z parku bez żadnego wyjaśnienia. Dopiero kawałek idąc tak z nim zauważyłam, że dziewczyny idą za nami, ale udając, że nie przeszkadza im to, że idę z tym Shonem. No tak. Nie chciały nam przeszkadzać. Wyjaśniłam mu też, dlaczego się do niego nie odezwałam. Był mocno zaskoczony, ale jednak przyjął to do wiadomości. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Powiedział, że sam po mnie tutaj przyjdzie. Aż się boję.

A teraz czas już iść spać, bo zaraz zaczną mnie przeklinać za nocne palenie światła bez sensu w pokoju. Dobranoc mój drogi i czekaj na kolejną serię informacji. 

piątek, 29 sierpnia 2014

Odcinek 9: Stres konkursowy

Czekaliście 2 dni i się doczekaliście. Kolejny odcinek opowiadania z monologiem i rozterkami naszej kochanej Anny. Przepraszam, że taki krótki, ale cóż... Nie było już pomysłu na kombinowanie z przemyśleniami Ani. Ale nie smućcie się. Jutro powinien pojawić się kolejny, ale dłuższy odcinek. I to już będzie TEN odcinek. Tak więc trzymajcie się cieplutko, czytajcie i komentujcie. 

No i nadszedł wreszcie ten upragniony dzień. Jednak jeszcze nie jest po konkursie. Piszę jakoś tak przed. Jestem w wielkim stresie i muszę się go jakoś pozbyć, a pisanie mi w tym pomaga. Jakoś wolę teraz swoje uczucia przelać na papier, zamiast zacząć pisać kolejny odcinek jakiegoś opowiadania z serii wilkołak w puszczy. To jest chyba zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. Przynajmniej mogę napisać, co mnie boli i sobie jakoś ulżyć. Taki sposób na odstresowanie? Chyba tak. Oby zadziałało, bo w innym wypadku chyba zaraz sobie coś zrobię. Rany… Jeszcze nigdy taki stres mnie nie dopadł. Chyba. Nie przypominam sobie w każdym bądź razie nic w tym stylu. W moim życiu miałam przecież kilka takich stresujących akcji, ale chyba jeszcze niczym nie przejmowałam się jak tym konkursem. Tutaj zaraz ducha wyzionę. Serio! A przecież jeszcze zostało 5 godzin i 3 minuty do rozpoczęcia konkursu. Czy to możliwe, abym się tak czuła już tyle godzin przed? Masakra jakaś. Zaraz chyba zacznę płakać, a przecież nie płaczę zbyt często. W ogóle co to ma być, że płakać mi się chce z powodu jakiegoś durnego konkursu, o który nawet się nie prosiłam? Powinno mi to zwisać. No a jednak. Zaczęło mi chyba zależeć. Głupie to.
Jak na razie dzisiaj nie wydarzyło się nic szczególnego. No prócz tego, że z Lee ogarniałyśmy mój ubiór. W końcu w wytartych spodniach i w zbyt wyciągniętym swetrze wystąpić nie powinnam. W sumie to byłoby jak jakieś strzelenie samobója i to na samym wstępie. Przecież wiadomo, że tam będą siedzieć jakieś bufony i patrzeć na to jak wyglądam. Ufff… Wdech i wydech, wdech i wydech. Ok. Przeszło. Znów czuję się w miarę dobrze. O ile w miarę dobrze można nazwać mój stan trzęsawicy i głębszego o kilkakroć oddechu. Och tak. Teraz tak właśnie u mnie to wygląda. Stąd moje brzydkie pismo również. No ale i tak wiem, że potrafisz to odczytać. Ty odczytasz wszystko i zostawisz dla samego siebie.
Po kilku dłuższych godzinach i przekopywaniu mojej malutkiej szafy z ubraniami stwierdziłyśmy, że właściwie nic odpowiedniego tutaj to ja nie mam. Przykre, ale prawdziwe. Będę musiała wyglądać tak jak zawsze, czyli jakoś tak nieszczególnie, a chciałabym chociaż raz się dopasować i nie wyróżniać. Tylko po to, aby mieć jakąkolwiek szansę. Jak na razie wszystko zapowiada się dość marnie. Eh… Znowu ta blondyna Amelia ze mną wygra, a potem będzie się tym strasznie pyszyć. Inne zachowanie byłoby nie w jej stylu. No cóż… Smutne, acz prawdziwe. Jak ma powody to zawsze zrobi wszystko, aby mi dokopać. To będzie idealne jej zwycięstwo. Wiem. Powinnam wierzyć w to, że jakimś cudem mi się uda. Lee, Mia i Nadia twierdzą, że pokonam ją bez żadnego problemu i bez większych starań, jednak ja wiem, że nigdy nie jest tak pięknie. Amelia potrafi śpiewać i w dodatku potrafi się zaprezentować. Zbyt wiele lekcji śpiewu ma za sobą, gdyż dla jej matki to było ważne. Sama chciałabym mieć tak jak ona. Jednak… może niekoniecznie. Dlaczego? Stałabym się tak samo egoistyczna jak ona. Nic nie dzieje się w naszym życiu bez powodu i zawsze na nas w jakiś sposób wpływa zmieniając całkowicie nasz charakter. Nawet najmniejsza i najgłupsza rzecz. Trzeba się z tym pogodzić. Nigdy nie będę w stanie uzyskać wiele. Mój pesymizm przedkonkursowy się włączył. Oby się teraz tak samo szybko wyłączył.
Stanęło ogółem na tym, że wystąpię w liljowej bluzie z długimi rękawami z kapturem oraz w jasnych jeansach z przetartym jednym kolanem. Wyglądałam w tym dosyć zdatnie, więc aż tak źle chyba nie będzie. Jednak i tak chyba lekki wstyd mnie złapie. No cóż… Nie miałam w czym chodzić innym, więc to musi starczyć. Staram się teraz liczyć na swój wokal. Wszak od niego zależy najwięcej, ale boję się, że nie podobał. Boję się, że w pewnym momencie się zatnę i nie będę w stanie zaśpiewać nic dalej. Albo, że zapomnę słów. O to przecież nie trudno w przypływie stresu. Wielu tak ma. U mnie też to może się pojawić. Tyle obaw przemyka mi przez myśl, że aż strach w ogóle udać się do tego parku. A no tak. Nie napisałam, że to wszystko będzie działo się w parku. I to właśnie tym moim ulubionym. Więc cudownie. Nie tylko te jury wybierające będzie tam, ale także jacyś obcy, nieznani mi ludzie, a ja będę musiała śpiewać jakby tam nikogo nie było. Nosz pięknie. Nie dość, że sam fakt śpiewania dla kilku osób sprawia mi problem, to jeszcze nagle będzie ich o wiele, wiele więcej. Ja tam chyba za zawał zejdę. Może właśnie na tym im zależy? Na mojej śmierci tak przed publiką? Taka dziwna zmowa osób wyższych. Coś w tym musi być. No musi po prostu.
O dziwo tyle już napisałam, a nadal czuję się tak samo źle jak przedtem. Może jednak nie tędy droga? Może czas zająć się czymś innym niż tylko pisanie? Może rysunek? O tak. Może to byłoby w stanie jakoś zapobiec temu stresowi. Coś czuję, że herbata melisa by mi się przydała. Niby pomaga na stres. Nadia czasami posiada taką herbatę, chociaż sama nie pija takowych. No chyba, że zimną. No ale co to jest za radość picia zimnej herbaty? No właśnie sama nie wiem. Ja bym wolała zdecydowanie cieplejszą jej wersję. Chociaż czasami zdarzało mi się zwykłe herbaty pić chłodne, gdyż się spóźniałam na śniadania u nas w ośrodku.

Jak na razie muszę jakoś wytrzymać w tym stresie. Jeżeli przeżyję, napiszę znowu. I to z głębokimi relacjami odnośnie tego konkursu. Wszak to już za 4 godziny i 22 minuty. Uff… Czas odliczać dalej. Aż do zera. Wiadomo, że najpierw jednak muszę stąd wyjść i udać się do tego parku. W końcu tutaj mnie nie przesłuchają.