wtorek, 26 sierpnia 2014

500 wyświetleń

500 wyświetleń


No i mamy ponad 500 wyświetleń. Jest to dla mnie coś miłego. Czekałam na to i w sumie sądziłam, że do tego nigdy nie dojdzie. Bardzo miłe zaskoczenie dla mnie. W nagrodę macie coś specjalnego. Z początku miał być to filer do odcinka 5 i 6, ale stwierdziłam, że na pewne wyjaśnienia to jeszcze znacznie za wcześnie i zniszczyłabym Wam tylko czytanie kolejnych odcinków. No i po paru dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że pokażę Wam coś z innej półki. Jest to opowiadanie o tematyce fantastycznej. Mam nadzieję, że Wam się spodoba część pierwsza. Jutro powinien pojawić się kolejny odcinek, bo nareszcie w domku i jest odpowiedni stan do pisania. 


Opowiadanie elf i wilk cz. 1

Poranek. Słońce dopiero co obudzone ze swojego snu wstawało odpędzając noc. Swoimi ciepłymi i jasnymi promykami ocieplało powoli klimat budząc wszystko do życia. Bystra, czysta rzeka nie ustawała swojego biegu ani o jedną chwilę. Pejzaż krajobrazu doliny wyglądał jak z jakiegoś obrazka, bowiem rosa znajdująca się na źdźbłach trawy mieniła się  wszystkimi kolorami tęczy odbijanymi w lustrzanej powierzchni słodkiej kropli. Dookoła roznosił się piękny zapach roślinności. Wszystko wyglądało tak spokojnie jakby trwało w jakimś niebycie. Przerywał takie mniemanie jedynie śpiew ptaków, które nie dawały o sobie zapomnieć chociaż na moment.
Jednak nie wszystko znajdujące się w owym wycinku ziemi należało do flory. Były tutaj także zwierzęta nielatające. Owszem nie wszystkie dawały obecnie o sobie znać. Pomiędzy wysokimi trawami dostrzec można było białe, puchate zajączki, które już o tak wcześniej porze postanowiły urządzić sobie małą zabawę.
Za jednym z drzew po dłuższej chwili można było zauważyć pukiel rudej sierści. Do kogo on należał? Któż tam się znajduje? A to dopiero przed nami.
Nagle jednak ktoś zakłócił ten spokój. Był to właściciel rudego pukla. A któż to taki? Sam rudy lis. Cóż on takiego zrobił, że spokój został przerwany? A nic specjalnego. O prostu ruszył za swoim instynktem drapieżcy i rzucił się w pogoń za małymi, białymi i puchatymi stworzonkami. Na nic mu się to zdało, gdyż zające to tchórzliwe, ale bardzo szybkie i zwinne zwierzęta. Przynajmniej te z naszej opowieści. Zające przemknęły między wysoką trawą i skryły się w swoich domostwach, a lis musiał się nacieszyć jedynie ich zapachem roznoszącym się po owym miejscu. Rudy zwierz schował się szybko ponownie między drzewami i postanowił spokojnie i cierpliwie czekać na kolejną odpowiednią chwilę do ataku. Ach ta naiwna nadzieja lisa.
Wtem pomiędzy drzewami szybko coś przemknęło. Było to coś ciemnego i wzbudzającego lekki niepokój wśród zwierząt. Czuły przed nim jakiś respekt, bo wszystko tak nagle umilkło. Ptaki zakończyły swój śpiew, a wiatr jakby również zamilkł. Nawet nasz owy lis postanowił odpuścić i się wycofać. Ten zwierz musiał być czymś strasznym lub/i mającym władzę w owym leśnym królestwie.
Nadeszła chwila, w której owym czytelniku możesz go zobaczyć. Tym zwierzęciem, przed którym wszystko drżało, był wilk. Nie było to zwykłe zwierzę, lecz anomalia. Wilk maści czarnej posiadał piękne oczy w kolorze błękitu zmieszanego z bielą. Lśniły przy każdym spojrzeniu. Wyglądały tak magicznie i majestatycznie. W dodatku wielkość czarnego wilka również nie była spotykana. Był znacznie większy od innych przedstawicieli tego gatunku. Może właśnie przez te dwa czynniki wzbudzał taki respekt? Któż to może wiedzieć? Ta tego tutaj nie zdradzę. Drogi czytelniku zastanów się tutaj sam, a dzięki temu Ty również pobudzisz swoją fantazję.
Wilk spokojnie i dumnie zaczął kroczyć po miękkiej jak puch trawie bacznie wszystko obserwując. Każda zwierzyna na jaką trafił jego wzrok od razu postanowiła się wycofać i zejść mu dzięki temu z drogi. Bały się go jak jakiegoś straszliwego potwora.
A co wilk czuł odnośnie tego? A któż to obecnie wiedzieć może? Chyba tylko sam właściciel czarnego futra.
W pewnym momencie coś ponownie przerwało spokój panujący na łonie natury. Obok ucha wielkiego psa przeleciała czerwona strzała z piórkowym zakończeniem. Błękitnooki wyostrzył swój gniewny wzrok i zaczął szukać swego oprawcy. Nie dostrzegł nic nadzwyczajnego. Postanowił zatem wykorzystać swój psi węch. Wyczuwał coś dziwnego. Zioła, które tutaj nie rosły.
Zatrzymał się czując, że dalej kroczyć nie powinien. Wtem na jego drodze pojawiła się rudowłosa postać. Połowę jej twarzy przesłaniał zgniłozielony kaptur. Owa istota cała był w tym kolorze. Jedyną odmianą były buty i kołczan. Te dwie rzeczy były w kolorze błota. Idealny kamuflaż.
- Już od dawna Ciebie szukam. – odezwał się damski głos.
Wilk zawarczał ostrzegawczo.
- Oj nie denerwuj się aż tak Panie Wilku. Przybyłam tylko, aby Ciebie zabić. – ponownie powiedziała z wrednym wyrazem twarzy.
Wilk warknął na nią po raz kolejny i czmychnął w krzaki.
- Tchórz! – wrzasnęła za nim rudowłosa i puściła się w pogoń za włochatym zwierzem.
Pościg trwał dobre parę minut. Co chwilę jakoś strzała ocierała się o sierść czarnego psa. Nie dawał za wygraną i mknął w spokojne miejsce. Nie chciał być złapany. Zresztą jak dotąd nigdy nie został. Był wolnym duchem.
Po paru chwilach skrył się w zaroślach. Oddychał niespokojnie. Czy to z wycieńczenia? Oczywiście, że nie. Biegi dla niego to czysta przyjemność. Nie męczyły go w żaden sposób.
Przed zaroślami pojawiła się nagle zakapturzona postać. Wilk spróbował wstrzymać swój oddech, aby nie zostać wykrytym. Nie udało się. Jego czarna sierść ujawniała się między liśćmi, ponieważ ciężko ukryć gdziekolwiek tak wielkie bydlę.
Kobieta zauważyła go, ale jak na razie postanowiła tego nie ujawniać. Zdecydowanie przez to znacznie lepsza zabawa. Przynajmniej szybko to się nie skończy. W dodatku nie będzie miał czasu na kolejną ucieczkę.
Naprężyła mocno strzałę z czerwonym zakończeniem i wycelowała niepozornie  stronę zarośli. Wilk nie zwrócił na to uwagi. Uważał bowiem, że ona go nie widzi. Czuł się bezpiecznie, ale w rzeczywistości tak nie było.
Nagle usłyszał świst, ale było już za późno. Oberwał. Strzała wbiła się w jego bok. Czuł wielkie pieczenie, bowiem broń musiała zostać czymś nasączona. Wilk zawył  i zaczął się bronić. Warczał i ukazywał swoje śnieżnobiałe kły. Wtedy ponownie została wystrzelona strzała w jego stronę. Ponownie go ugodziła sprawiając tym samym, że stworzenie nie było w stanie tak szybko uciec jak poprzednim razem. Łapa broczyła czerwonym płynem pomagając tym samym truciźnie jeszcze bardziej zaszkodzić wilczemu organizmowi.
- I co teraz potworze? Już taki silny nie jesteś. – wysyczała do czarnego stwora.
Wilk zaczął opadać z sił. Jego cały świat obecnie kręcił mu się przed oczami jak na jakiejś karuzeli. Oddech zwolnił dwukrotnie swoją szybkość. Jego błękitne oczy zaczynały powoli tracić swój blask. Przez ciało przechodziło mrowienie – drętwiało w szybkim tempie. Zwierzę padło na ziemię i po chwili zapadła ciemność. Oczywiście w jego mniemaniu. W lesie nic się nie zmieniło. Prawie nic.
Rudowłosa ponownie wycelowała kolejną ze strzał w celu zabicia stworzenia, jednak nie wypuściła jej z łuku. Przyglądała się stworzeniowi dość dokładnie, ale właśnie w tej chwili zaczął się zmieniać. Wilk powoli zaczynał przybierać bardziej ludzkie rysy i po paru chwilach wyglądał już całkowicie jak człowiek. Napastniczka ściągnęła swój kaptur z głowy ujawniając przy tym swoje nienaturalne dla rasy ludzkiej uszy. Dlaczego? Były mocno spiczaste. Jej źrenice nieco się rozszerzyły w geście zdziwienia.
- A jednak to prawda, co mówili. – wyszeptała sama do siebie pukając stopą w nieprzytomną męską postać wilka.
Na wszelki wypadek łuk był w pogotowiu, ale raczej nie sądziła, że będzie musiała go ponownie użyć. W ciele ciemnowłosego pięknisia krążyło już wystarczająco wiele tojadu, aby go zabić w ciągu zaledwie paru godzin. Jedynym ratunkiem dla niego była odtrutka. Inaczej jego żywot szybko się skończy.
Miała dokończyć swe dzieło, ale gdy ujrzała jego przystojną o smutnym wyrazie twarz, zwątpiła, że w ogóle potrafiłaby to uczynić.
- Cholera! Moje pierwsze tak ważne zadanie, a ja się już rozckliwiam. – warknęła cicho sama do siebie dając sobie mały ochrzan.
Miała go zabić, zniszczyć, a teraz zaczyna mieć jakieś ludzkie odruchy i nie chce tego zrobić. Nie wyglądał w tej chwili jak jakiś morderca. Wyglądał na spokojnego i smutnego.
- Psia mać! Będę tego żałować. – ponownie się odezwała.
Złapała szybko go za ręce i zaczęła gdzieś ciągnąć jego bezwładne ciało jak worek kartofli. Trwało to dość długo, bo mężczyzna nie ważył tyle co piórko, co również nie oznacza, że był grubasem. Był przeciętny. No poza jego wymodelowanym ciałem, którego mięśnie coś tam ważyć muszą. Kobieta należała do chudzielców, ale swoją krzepę miała, trzeba to przyznać. Inaczej by sobie z nim nie poradziła. To pewne jak to, że jutro znów wzejdzie słońce.
Dziewczyna o nienaturalnych uszach męczyła się parę dłuższych minut z ludzkim pieskiem. Jednak wreszcie udało jej się dociągnąć go do jakiejś drewnianej chatki, gdzie po chwili ułożyła go na małej kanapie. W środku domku nie było za pięknie, a nowe posłanie wilka raczej do najwygodniejszych zaliczyć nie można. Mebel był naprawdę twardy. No ale cóż. Psio podobnemu cosiowi i tak chyba to bez większej różnicy. I tak pewnie niedługo zginie jak wszyscy mu podobni.
- I co ja teraz mam z Tobą zrobić? – zapytała rudowłosa samą siebie jakby sądziła, że on jej jednak odpowie.
Wilk był w śpiączce wywołanej trucizną. Dla innych oznaczałoby to jakieś zatrucie, ale dla niego niestety tojad jest śmiertelny. Panna w zgniłozielonym wdzianku dotknęła twarzy mężczyzny.
- Nie wyglądasz na mordercę. – odezwała się dość cicho.
Nagle wilczy osobnik otworzył swoje oczy i spojrzał na nią czekoladowymi tęczówkami, które po chwili przybrały barwę zimną, czyli biały błękit.
- Nie dam się tak łatwo zabić. – zabrzmiał ciepły, choć w tej chwili lekko nieprzyjemny głos dziwoląga.

Po tych słowach z ust wydobyły się dwie pary ostrych, śnieżnobiałych wilczych kłów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz